Z tarczą z Reska!

Z tarczą z Reska!

Kto przed meczem spodziewałby się, że wynik 0:2 to właściwie najniższy wymiar porażki Mewy Resko w starciu z Promieniem Mosty? Pewnie nikt  My jednak jak do każdego meczu przystępowaliśmy z wiarą i zaangażowaniem i to przyniosło świetny wynik.
Posiadanie piłki w meczu kształtowało się na podobnym poziomie, tyle że to Promień z gry miał znacznie więcej okazji niż Mewa. Meczem tym potwierdzamy formę z wcześniejszych kilku meczy.
A zaczęło się tak…
W pierwszej połowie ostrzeżenie, że to nie będzie łatwy mecz dla Mewy już 7 min. wystosował A. Gałgan, wykorzystując szybkość wbiegł w pole karne i oddał minimalnie niecelny strzał z lewej nogi. W tej odsłonie meczu do podobnie konstruowanych akcji rozpoczętych prostopadłą piłką lub przerzutem dochodziło znacznie częściej i tak R. Siemieniak oraz A. Gałgan po pierwszej połowie mieli na swoim koncie po 2 sytuacje, finalizowane strzałem z lewej strony pola karnego. Najbliżej wyprowadzenia Promienia na 0:1 był Ł. Eschinger, który otrzymał piłkę na 15 metr, po czym oddał mocny strzał, który wylądował na poprzeczce. Mewa dochodziła do sytuacji czasem zakończonych strzałem, jednak najczęściej niecelnym. Żadna z ich akcji nie stwarzała tyle zagrożenia co akcje Promienia po drugiej stronie boiska. Bardzo dobrze ze swojej roli wywiązywała się linia defensywna ekipy z Mostów.
Druga połowa to lepsza niż w pierwszej części gra Mewy. Od początkowych minut gospodarze przystąpili do ataku, wywalczając kilka rzutów wolnych na boku pola karnego oraz rzutów rożnych. Dzięki dobrze pracującemu na bramce Marcinowi Eschingerowi, który szczególnie w początkowej fazie drugiej połowy wyłapał lub sparował wiele górnych piłek utrzymywał się wynik 0:0. W 67 min. Promień odnajduje rytm z pierwszej połowy. Szybka akcja w której ponownie prędkość pokazuje A. Gałgan, wbiegając w pole karne, dogrywa wzdłuż bramki na 5 metr do niekrytego Mariusza Kijowskiego, który strzałem ponad interweniującym bramkarzem odczarowuje bramkę Mewy. Po kilku minutach względnego spokoju, Promień wyprowadza kolejny cios. W 78 min. zgranie głową R. Siemieniaka mijające obronę gospodarzy na bramkę zamienia A. Gałgan, oddający mocny strzał po ziemi z lewej nogi tuż pod ręką bramkarza. W miarę upływu czasu Mewa atakowała z coraz mniejszym przekonaniem, koncentrując się głównie na wkopywaniu piłki w pole karne.
Podsumowaniem niech będą słowa miejscowego speakera: „Promień wygrywa zasłużenie, był w tym meczu drużyną lepszą”.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości